Mam dla was ważne ogłoszenie!
prrrrrrrrrrrrrr
(słychać werble)
TOSIA CHOOOODZIIIII!! 😀 (tadaaam!)
Wiem wiem, że długo jej to zajęło, że większość rówieśników już biega dawno wśród swoich zabawek, ale u nas akurat w tym czasie napatoczyły się te wszystkie bakterie i wirusy, i Tosia siedziała na kolankach smętna jak sowa w biały dzień na gałęzi… zamiast wstawać i zasuwać. Nawet nie wiecie, jak bardzo już na to czekałam!
Ale i na nas przyszła pora!
Zaczęło się u Babci M (aka Madre) i Dziadka A (aka Padre), czyli moich rodziców; oni mają spore doświadczenie jeśli chodzi o dzieci, bo i swoich mieli gromadkę, i wnuków już się sporo doczekali- wiedzieli więc, jak zmotywować… Tam to właśnie Tosia zrobiła swoje pierwsze tup tup, bodajże z półtora tygodnia temu. Potem wzięliśmy ją w obroty w domu, i śmigała od Tateła do mnie i z powrotem.
Najpierw były trzy, potem cztery kroczki, potem pół kuchni, ale zawsze od kogoś do kogoś; a dzisiaj oznajmiłam żuczkowi mojemu że idę do toalety, wybyłam, i nasłuchuję (często jest ryk, więc wolę wiedzieć co mnie czeka); słyszę stukot kolanek (raczkowanie), potem szuru-buru przy progu między pokojem i kuchnią, a potem… A POTEM ZERWAŁAM SIĘ Z KIBLA I LECĘ PATRZEĆ, BO NIE WIERZĘ WŁASNYM USZOM! TUPU TUPU TUP! I moje dziewczę z uśmiechem od ucha do ucha tupta przez całą kuchnię! Sama, samiusieńka! 😀 Cudaczek mój!
Nie posiadałam się z radości! Poderwałam Tosinkę z ziemi w ramiona, wycałowałam, dumna jak paw z mojego małego dorosłego człowieka, który właśnie opanował kolejną trudną czynność!
I od tamtej pory Tosia sama dzielnie puszcza meble, ściany czy co tam służy jej za podporę, i ZASUWA DO PRZODU! Póki co z różnym rezultatem, czasem zoologicznym- złapie zająca lub zląduje na żabę, ale zupełnie się tym nie przejmuje, nie płacze po potknięciach jak kiedyś, tylko PRZE DO PRZODU! Moje dziewczę dzielne! MÓJ PRZODOWNIK KOCHANY! 😀
Wiecie co, normalnie puchnę z dumy. I z radości!
Wszyscy mówili: No, niedługo jak zacznie chodzić, to będziecie mieli przes***ne, tylko biegać za nią i pilnować, co przeskrobie. A ja mam to w nosie Jak chciała to i tak potrafiła się przemieścić i przeskrobać. Już mamy blokady na wszystkich „niebezpiecznych” szafkach w kuchni itp, a w reszcie może grzebać- niech się rozwija maluszek, nie? Nawet nie wiecie, jak pięknie gra na garnkach 😉
Na dodatek nie trzeba będzie właśnie wszędzie z nią iść jak sobie zażyczy iść w pionie, no i koniec z ciągłym schylaniem się przy prowadzeniu za rączki- plecy odpoczną!
WIWAT TOSIA! WIWAT! Z PRZYTUPEM!
Uwierz Karolcia, z nostalgią wspomnisz leżącą parówkę. Raczkowanie to pryszcz. Ja też puchłam z dumy, tym bardziej, że mój Młody zaczął chodzić dwa tygodnie przed roczkiem, więc na mszy roczkowej śmigał, aż miło. Moja duma i radość sięgała gwiazd. Do czasu
Wiesz, że już tęsknię za parówką? Co nie znaczy, że chciała bym się cofnąć, po prostu czasem odpalam sobie „stare” zdjęcia i ocieram „spocone” oko, myśląc, jak to było ekstra cztery godziny karmić piersią zasypiając i budząc się na przemian…wzdech…
Nie wiem czemu, ale zjadło mi sporą część komentarza
Gratulacje! 😀 U nas roczek za półtora tygodnia i Marianna wczoraj też zrobiła swoje pierwsze 4 kroczki 😀 oj to puchnięcie z dumy nie jest przesadzone
Ja mam tak samo 😉
Radocha na to patrzeć, nie? 😀 To ja Mariannie też gratuluję! I całuski ślę!
Po pierwsze, chodzisz sama do toalety!? WOW, zazdroszczę… Jak byłam z dzieckiem w domu, to niestety matka musiała być zawsze w zasięgu wzroku, nie wykluczając łazienki, o ile dziecku się akurat dziecku nie przysnęło 😉
A po drugie i najwazniejsze, świetnie, że Tosia sobie pomyka sama. Brawo!! Niech się dziewczynka nacieszy, namęczy, a w nocy śpi jak złoto.
Buźka
Chodzę, bo umiem 😉 A w zasadzie to jest tak: oznajmiam Tosi, że idę, gdzie i po co, i z różną się to spotyka reakcją; często muszę zistawić drzwi otwarte, ale zanim mnie dogoni, to już jestem po sprawie 😉 poza tym czasem i tak ją biorę w celach edukacyjnych.
Hej! Moje gratulacje Tosia
Chodzenie to super sprawa
Więc musisz przyjść do Pawełka 😉
Ps. Ja wcale nie teskniłam do etapu „leżącej parówki”, a teraz idę za Pawłem tylko wtedy jak jest podejrzanie cicho…
A dziękujemy! Trochę czasu minie, zanim będziemy w stanie takie dystanse robić, o zaspach nie wspominając, ale owszem, trzeba uskutecznić jakąś randkę naszych nieletnich 😉
Ja się bardzo cieszyłam jak Natasza zaczęła chodzić, fakt że blokady do szafek były potrzebne, ale ściąganie przedmiotów ze stołów nie było w Jej stylu, jak już coś dopadła to zawsze grzecznie mamie oddawała :D. A chodzić tak na dobre zaczęła z dwa czy trzy miesiące po swoich pierwszych urodzinach :). Każde dziecko idzie w swoim rytmie
Dokładnie 😀 Ale jednak zawsze się czeka na te pierwsze kroczki, pierwsze zęby, pierwszy uśmiech… (licząc od drugiej strony 😀 )